mszelive
 
intencje
 
mszenabozenstwa
 
sakramenty
 
parafialnyyt
 
kancelaria

Od kilku numerów "Od Serca" wspominam orędzia papieży do młodzieży z okazji Światowych Dni Młodzieży oraz same wyjazdy na ŚDM. W najbliższym numerze, który ukaże się za dwa tygodnie próżno będzie szukać relacji z Rio de Janeiro (była w numerze 3/2013). Niektórzy już nie pamiętają, albo nie czytali naszej gazetki, a chcieli by poznać atmosferę ŚDM, bo nie mogą się zdecydować czy jechać do Krakowa na spotkanie z papieżem. Ten tekst jest dla WAS.

„Bóg tworzył świat przez sześć dni, a dzień siódmy pozostawił na Rio de Janeiro” - oto jak mieszkańcy miasta tłumaczą jego niepowtarzalne piękno. Właśnie to miasto wybrał papież Benedykt XVI na organizatora Światowych Dni Młodzieży, które odbyły się w lipcu 2013.

Do Rio, które wraz z całym zespołem miejskim liczy 12 milionów mieszkańców, przybyło kolejne kilka z różnych zakątków świata. Po co? Żeby opalać się na pięknych plażach? W zimie – żadna przyjemność. Oglądnąć pokaz samby? Karnawał jest przecież w styczniu. Pozwiedzać i podziwiać piękne widoki? Nie, dziękuję – w takim tłumie, to można pooglądać plecy stojących przed tobą. Zobaczyć papieża? Chyba, że na telebimie. Posłuchać, co ma do powiedzenia Ojciec Święty? To już bliżej, ale przecież wygodniej by było uczynić to siedząc w miękkim fotelu przed telewizorem. Doświadczyć spotkania z Chrystusem, młodości Kościoła, radości ze wspólnie wyznawanej wiary. Tak, zdecydowanie to jest poprawna odpowiedź.

Ale zacznijmy od początku. Skąd pomysł na taki sposób modlitwy? Wiecie? Jeśli tak, to możecie przeskoczyć 4 akapity dalej. Dla mniej wtajemniczonych będzie teraz krótka lekcja historii. Na początku był zamysł Boga – to nie ulega żadnej wątpliwości. „Nie jesteśmy owocem przypadku czy nieracjonalności, ale u początków naszego istnienia znajduje się plan miłości Boga” – te słowa Benedykta XVI do młodych w pełni oddają sens historii Światowych Dni Młodzieży. 

Później pojawiła się prorocza myśl bł. Jana Pawła II, która z pewnością rodziła się jeszcze wtedy, gdy jako młody kapłan pracował z młodzieżą. W 1984 roku Ojciec Święty w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego przekazuje rzymskiej młodzieży Krzyż Roku Świętego. Z tym symbolem młodzi ludzie poszli do swoich środowisk niosąc światło wiary. Powrócili na plac św. Piotra w Międzynarodowym Roku Młodzieży (1985) prowadząc ze sobą Włochów z innych miast. Wtedy też papież wręczył im list do młodzieżyrio 6 i ogłosił ustanowienie Światowych Dni Młodzieży. Zamysł był taki, że młodzież spotyka się co roku; zazwyczaj w swoich diecezjach pod przewodnictwem lokalnego biskupa, a raz na kilka lat z papieżem. Pierwsze obchody ŚDM miały charakter diecezjalny i odbyły sie w Niedzielę Palmową 23 III 1986. Jako miejsce kolejnych tym razem międzynarodowych Jan Paweł II wybrał stolicę Argentyny Buenos Aires, czyli stolicę obecnego papieża Franciszka. Tak rozpoczęły się podróże papieża z młodzieżą po świecie: Santiago de Compostela, Częstochowa, Denver, Manila, Paryż, Rzym, Toronto, Kolonia, Sydney, Madryt i w końcu Rio de Janeiro.

3 700 000 młodych ludzi modlących się, śpiewających, tańczących, bawiących sie na ulicach i placach miasta, w metrze i autobusach, w każdym zakątku tej pięknej metropolii. Wobec takiej grupy nie sposób przejść obojętnie (czasami to faktycznie ciężko było przejść, bo ścisk w autobusach i pociągach był niesamowity, a na przystankach jeszcze większy), entuzjazm, radość, wzajemna życzliwość – tak od lat wyglądają Światowe Dni Młodzieży.

Wszystko zaczyna się od rekolekcji w różnych częściach kraju, który gości młodych ludzi. Trwają one około tygodnia i są dobrym wstępem do obchodów centralnych (ale nie są obowiązkowe, wielu uczestników, w tym i moja grupa poświęciła ten czas na podziwianie piękna Ameryki Południowej). Tydzień przed wielkim finałem, czyli Mszą na zakończenie, uczestnicy ŚDM zjeżdżają się do miasta, które jest gospodarzem. Tu przez kilka dni odbywają się katechezy, koncerty muzyki chrześcijańskiej, Droga Krzyżowa w plenerze i w końcu wieczorne czuwanie z soboty na niedzielę i Msza Św. na zakończenie, kiedy papież ogłasza, gdzie i kiedy odbędzie się kolejne międzynarodowe spotkanie młodych.

Wśród rzeszy młodzieży z całego świata znalazła się grupka Polaków; było nas 2 000, z terenu naszej archidiecezji 150 osób, a w mojej grupie 29 osób. Ktoś może powiedzieć, że to niewiele, niczym kropla w oceanie, ale przecież trzeba wziąć pod uwagę koszty – nie wszystkich na to stać, zwłaszcza młodych ludzi, którzy często są jeszcze studentami, ponadto 2 tys. ludzi z naszego kraju to i tak świetny wynik, biorąc pod uwagę, że na poprzednich dniach młodzieży w Madrycie (2011) była podobna liczba.

DSC08214Naszą pielgrzymkę do miasta „styczniowej rzeki” – bo właśnie to w języku portugalskim oznacza Rio de Janeiro – rozpoczęliśmy 22 lipca w Puerto Maldonado, miasteczku położonym na skraju dżungli nad rzeką Madre de Dios (Matka Boża) w Peru, skąd trzema samochodami udaliśmy się w stronę granicy brazylijskiej.

Po odczekaniu odpowiedniego czasu na granicy (przypomniały mi się czasy sprzed wstąpienia Polski do strefy Schengen) przesiedliśmy się do liniowego autobusu, który zabrał nas do Rio Branco na lotnisko, tu kolejne 4 godziny czekania i już siedzimy w samolocie do... nie, nie do Rio de Janeiro :(. Czeka nas jeszcze przesiadka w Brasilii.

Po 26 godzinach podróży stoimy wreszcie na lotnisku Galeão, ale to nie koniec drogi. Trzeba się dostać do parafii, w której będziemy mieszkać, czyli do parafii Matki Bożej Fatimskiej w dzielnicy Pechincha (tylko 45 km jazdy autobusem, dziękujemy Bogu, że nie mieszkamy w Santa Cruz – miasto jest olbrzymie, prawdziwa miejska dżungla).

Jednocześnie padają nasze wyobrażenia o mieście Chrystusa Redemptora. Wszyscy snuliśmy wizje, że będzie słonecznie, ciepło, pięknie, a tu chmury, deszcz, wiatr, 15 stopni, czyli zima stulecia jak to później określono. Podobno w Rio nie było tak zimno od ponad 50 lat, wspomniał o tym papież Franciszek mówiąc, że mieszkańcy są bardzo radośnie i przyjaźnie nastawieni do życia i przybyszów, ale nie znoszą dwóch rzeczy: deszczu i wiatru. Tym większą przypisał zasługę młodzieży, która przyszła się z nim spotkać.rio 3

W progach kościoła przy rua Benevente 15 przywitał nas ksiądz proboszcz Jan Kaleta (pochodzący z naszej archidiecezji, w Brazylii od 1984 r.), wreszcie jakieś ocieplenie w sercu – ktoś mówi po polsku :). Na rozlokowanie po domach trzeba było trochę poczekać, a że byliśmy „padnięci”, to część osób w tym i ja poszliśmy się przespać do kościoła – po półtora dnia podróży każda ławka wydawała się wygodna niczym królewskie łoże.

Tego dnia wieczorem na plaży Copacabana została odprawiona Msza na rozpoczęcie ŚDM. Niestety, nie mogliśmy w niej uczestniczyć, nie mieliśmy jeszcze kart upoważniających do korzystania z komunikacji miejskiej, a poza tym nie zdążylibyśmy tam dojechać (a o tym będzie dalej). Wiele młodych osób z innych krajów również nie dotarło na czas na plażę z powodu awarii zasilania w metrze – to takie drobne przygody, które zawsze zdarzają się przy okazji większych imprez.

Wieczorem odprawiliśmy Mszę w „naszym” kościele, a potem nasz gospodarz powiedział nam, co działo się na Copacabanie. Dowiedzieliśmy się, że Mszę Świętą otwierającą ŚDM odprawił arcybiskup Rio de Janeiro Orani João Tempesta. Wzięło w niej udział co najmniej 400 tysięcy uczestników. Arcybiskup Tempesta rozpoczął homilię od słów: „Rozpoczynamy Światowy Dzień Młodzieży Rio 2013. Witajcie wszyscy! Dzięki waszej obecności to cudowne miasto stało się jeszcze piękniejsze. Ogarnia nas wielka radość, bo jesteście tutaj". Wezwał młodych, by tworzyli nowe pokolenie ludzi żyjących wiarą i przekazali ją następnemu, do entuzjastycznego uczestniczenia we wspólnocie, będącego okazją do świadczenia o tym, że możliwy jest świat współdzielony z innymi ludźmi.

DSC08298Wstaje nowy dzień – środa. Czas poszukać czegoś do jedzenia. Dostajemy pakiety żywieniowe, a w nich sucharki, serek topiony, mini nutella, ciastko, soczek i kakao. Po strawie dla ciała czas na strawę dla ducha. Od dziś zaczynają się katechezy, które będą głoszone w ponad 30 językach. W parafii, w której mieszkamy, będą one głoszone oczywiście po polsku, mają rozszerzyć hasło tegorocznych Dni Młodzieży: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody”. Codziennie mówił inny biskup: w środę, 24 lipca – Bp Andrzej Czaja; w czwartek, 25 lipca – Bp Henryk Tomasik; w piątek, 26 lipca – Kard. Kazimierz Nycz. Katecheza to nie tylko słuchanie wykładu purpurata, ale także wspólne uwielbienie Boga, śpiew, a w końcu Eucharystia. Można powiedzieć, że po skończonej Mszy Św. mamy wolne, ale przecież nie pójdziemy spać o 13:00.

Papież w tym dniu nawiedzał maryjną stolicę Brazylii – Aparecidę. Nie było programu wspólnego na wieczór, dlatego postanowiliśmy mimo niesprzyjającej pogody wybrać się do centrum. Na taki pomysł wpadła nie tylko nasza grupa – wszędzie było pełno młodych, a to dlatego, że 23 do 25 lipca w parku Quinta da Boa Vista, w dzielnicy São Cristóvão trwały Targi Powołaniowe, na których młodzi pielgrzymi z całego świata mieli możliwość poznać różnorodność i bogactwo charyzmatów zgromadzeń, ruchów i wspólnot religijnych. W Targach uczestniczyło ok. 130 wystawców. Istniała możliwość spowiedzi, adoracji Najświętszego Sakramentu. Na terenie targów (i w wielu punktach miasta) znajdowały się sceny, miejsca przeznaczone na warsztaty, gdyż w programie były też koncerty muzyki chrześcijańskiej i konferencje.rio 4

Z powodu deszczu wielu młodych schroniło się na stacjach metra. Niesamowite było wrażenie, gdy wysiedliśmy na stacji Carioca w pobliżu katedry, a tu tłum śpiewa, bawi się, tańczy. Tego wieczora zdążyliśmy zwiedzić katedrę św. Sebastiana, przejść się na koncert pod lukami akweduktu w Lapa i zobaczyć najsłynniejsze schody w Brazylii – schody Selaron'a, na wzór których została przygotowana piąta stacja piątkowej Drogi Krzyżowej.

rio 5Kolejny dzień zaczął się jak tak samo. Po zajęciach przy naszej parafii i małym obiadku w pobliskiej restauracji rozpoczęliśmy pielgrzymkę na spotkanie z papieżem, który wieczorem na plaży miał przywitać się z młodymi z całego świata. Można powiedzieć, że to była niemała wyprawa. Najpierw 27 km autobusem, a potem kolejne 5 na nogach (niemożliwe było, żeby autobusy podjechały pod samą plażę ze względu na ilość pielgrzymów). To wielka radość być wśród miliona ludzi ze 180 krajów świata, które witają papieża, dlatego żadne poświęcenie nie jest zbyt wielkie.

Ojciec Święty Franciszek przejechał wzdłuż czterokilometrowej plaży pozdrawiając młodych, błogosławiąc dzieci, zbierając może kwiatów i burzę oklasków, przy nieustannym wołaniu: „esta es la juventud del Papa” – oto jest młodzież papieża! Przejazd trwał ponad 40 minut i to tylko dlatego, że na końcu papamobile się już nie zatrzymywał. Papieża przywitał arcybiskup Rio de Janeiro Orani João Tempesta, następnie przed papieżem przeszedł orszak młodych ludzi niosących flagi swoich krajów.

Papież zwrócił się do nas z krótkim przemówieniem wstępnym, gdzie na samym początku poprosił o chwilę ciszy i modlitwy w intencji Sophie Morinière, która zginęła w wypadku w Gujanie Francuskiej zmierzając na spotkanie do Rio, a także za jej przyjaciół i znajomych, którzy zostali ranni. To było niesamowite doświadczenie, gdy usłyszeliśmy ciszę, wielu ludzi idących nawet do toalety zatrzymało się i pogrążyło w modlitwie, trudno to opisać słowami, to trzeba było zobaczyć (cały czas można na watykańskim kanale na YouTube), a najlepiej być tam. Młodzież naprawdę słucha papieża. Oklaski rozległy się, gdy Franciszek wspomniał swego poprzednika Benedykta XVI, który zaprosił młodzież do miasta Chrystusa Redemptora; powiedział, że ogląda on nasze poczynania w telewizji, można było dosłyszeć wtedy okrzyki „Benedetto”. W ten sposób te Światowe Dni Młodzieży podobnie jak te z Kolonii z 2005 roku można nazwać Światowymi Dniami Młodzieży dwóch papieży.

rio 13Później papież witał się z przedstawicielami poszczególnych kontynentów. Ostatnim była Ameryka, reprezentowana przez Brazylijkę, która wręczyła sadzonkę Pau Brasil, drzewa typowego dla tego kraju. Ceremonia odbywała się w nieustannie padającym deszczu, ale i tak byliśmy szczęśliwi, jej piękno nie mogło być w żaden sposób przyćmione przez chmury. Później we wspaniale przygotowanym spektaklu i prezentacji zarazem została przedstawiona historia i kultura Brazylii.rio 1

 

 

To naprawdę przeżycie trudne do opisania, można by porównać je do ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich, z tą różnicą, że tu dotyczyło wiary a nie sportu. Ceremonię powitania kończyła liturgia Słowa, w czasie której Ojciec Święty wypowiedział słowa, które najbardziej zapadły mi w pamięć w czasie ŚDM: „Bota fé – dodaj wiary”. Pozwólcie, że zacytuję fragment Jego homilii. „Dodaj wiary” – co to znaczy? Kiedy przygotowuje się dobrą potrawę i okazuje się, że brakuje soli, to „dodaje się” soli; jeśli brakuje oleju, to „dodajemy” oleju... „Dodać” to znaczy umieścić, dolać. Droga młodzieży, tak jest także w naszym życiu; jeśli chcemy, aby miało ono naprawdę sens i było pełne, jak sami tego pragniecie i na co zasługujecie, to mówię każdemu i każdej z was: „dodaj wiary”, a życie nabierze nowego smaku, życie będzie miało busolę, wskazującą kierunek; „dodaj nadziei”, a każdy twój dzień będzie oświecony i twój horyzont nie będzie już ciemny, lecz pełen światła; „dodaj miłości”, a twoje życie będzie jak dom zbudowany na skale, twoje podążanie będzie radosne, bo spotkasz wielu przyjaciół, którzy idą wraz z tobą. Dodaj wiary, dodaj nadziei, dodaj miłości!". I tak dzień dobiegł końca – myślę, że mój najlepszy dzień w Rio, może dlatego, że po raz pierwszy zobaczyłem papieża Franciszka na żywo, a może dlatego, że Chrystus przemówił jego ustami do mnie.

rio 7Piątek to tradycyjnie dzień, w którym podczas spotkań młodych z całego świata odbywa się publiczna Droga Krzyżowa ulicami miasta. Młodzi z całego świata idą za krzyżem Chrystusa wyznając swoją wiarę i opłakując grzechy, za które nasz Zbawiciel oddał życie. Wieczorem na plaży Copacabana uczynią to po raz kolejny. Również i my przygotowywaliśmy się do tego wydarzenia. Postanowiliśmy jednak wcześniej dostać się na Głowę Cukru, jedno ze wzgórz, które jest symbolem Rio de Janeiro. Kolejka do kolejki :), która wywozi ludzi na szczyt wyglądała pozornie niewinnie i dość szybko się przesuwała, więc zajęliśmy miejsce i czekaliśmy. Dopiero później okazało się jak wiele razy ona zakręca i kryje się za budynkami. Staliśmy ponad dwie godziny! Kiedy dochodziliśmy już do kas, wiedzieliśmy, że nie zdążymy na Drogę Krzyżową i to nas trochę przygnębiło. Rekompensatą był piękny widok. rio 8Mogliśmy oglądać z lotu ptaka to, co dzieje się na plaży, ale niestety zasięg radia z tłumaczeniem na polski był niewystarczający, pozostało nam uczestniczyć w liturgii za pośrednictwem telewizji po portugalsku siedząc w jednej z restauracji na Pão de Açúcar.

Stacje Drogi Krzyżowej, przypominając elementy zabudowy Jerozolimy z czasów Jezusa, były rozmieszczone na odcinku 1 km przy ciągnącej się wzdłuż plaży alei Atlantyckiej. Od stacji do stacji przemieszczała się grupa młodych ludzi z krzyżem ŚDM. Przy każdej z nich odgrywano odpowiednią scenę, związaną z tematyką stacji, z towarzyszeniem muzycznym orkiestry, chóru i solistów. Po raz kolejny oprawa muzyczna była na najwyższym poziomie, wzruszała, pomagała w modlitwie. Papież nie szedł za krzyżem, lecz pozostał na podium. Przed krzyżem szła grupa ministrantów z kadzielnicami, za nim zaś – marszowym krokiem – młodzi żołnierze w galowych mundurach oraz przedstawiciele krajów, które przysłały delegacje na ŚDM, niosący flagi narodowe. Na zakończenie Ojciec Święty zachęcił młodych, żeby każdego brata i każdą siostrę kochali miłością Chrystusa.
rio 9Gdy zjechaliśmy na dół, było już sporo po 21:00, wpadł nam do głowy szalony pomysł. Przy stacji kolejki znajduje niewielka, malownicza plaża, a że od naszego przyjazdu pogoda zaczęła się poprawiać, to dlaczego by się nie wykąpać, albo przynajmniej pomoczyć nogi w Atlantyku? (Plaża oczywiście jest oświetlona i o tej godzinie jest jeszcze na niej sporo ludzi – to takie wtrącenie jakby ktoś obawiał się o bezpieczeństwo).

Po powrocie (po północy) czekała na nas niespodzianka. Dziewczynom z naszej grupy udało się załatwić rezerwację na wyjazd na Corcovado, gdzie znajduje się słynny pomnik Chrystusa Odkupiciela. Jest tylko jeden mankament – bilety są na 4:50, a żeby dojechać pod dolną stację kolejki na czas, musimy wyjechać o trzeciej nad ranem :(, nie było sensu kłaść się spać... Wsiadamy do kolejki zębatej, która zabierze nas na szczyt „garbusa” – tak tłumaczy się nazwę chyba najsłynniejszego wzgórza w Rio. Na szczycie znów zaskoczenie, a właściwie to trochę ludzkiej głupoty – pogoda, dokładniej brak naszego przygotowania na warunki, jakie panują ponad 700 metrów nad powierzchnią miasta. rio 10
Jest zimno, wieje silny wiatr, od czasu do czasu pada deszcz. Jednak wszystko wynagradza nam On – Christo Redentor (portugalska nazwa słynnego monumentu) – Chrystus Odkupiciel, wspaniała 38-metrowa figura Zbawiciela wykonana przez francuskiego rzeźbiarza polskiego pochodzenia Paula Landowskiego. Łza się w oku kręci, jestem tu, Boże, dziękuję Ci. Mimo przeraźliwego zimna zostajemy na górze do świtu, zjeżdżamy po 7:00. Teraz trzeba udać się po pakiety żywnościowe na najbliższe dwa dni, przed nami pielgrzymka na Copacabanę i nocleg w hotelu wielogwiazdkowym na plaży. Zanim pójdziemy spać, czeka nas jeszcze czuwanie wigilijne, kolejna wspaniała liturgia.

Na czuwanie złożyły się scenki symbolizujące wznoszenie kościoła, a budowa przeplatana była świadectwami młodych ludzi. Gdy na budowanym kościele umieszczono krzyż, głos zabrał papież Franciszek. Nawiązał do znanej sceny z życia św. Franciszka z Asyżu, gdy usłyszał głos Jezusa „Idź i odbuduj mój dom”. Podkreślił, że chodziło w tym wypadku nie tyle o dom materialny, ile o oddanie się na służbę Kościoła, aby coraz bardziej odzwierciedlało się w nim oblicze Chrystusa. „Także dzisiaj Pan nadal potrzebuje was młodych dla swego Kościoła. Także dzisiaj wzywa każdego z was, by pójść za Nim w Jego Kościele i być misjonarzami” – stwierdził Ojciec Święty.

rio 14Druga część była bardziej modlitewna – adoracja Najświętszego Sakramentu. Początkowo towarzyszyła jej pieśń o charakterze medytacyjnym, po czym na Copacabanie na kilka minut zapadła przejmująca cisza. Papież siedział ze złożonymi rękami, pogrążony w modlitwie. Wiele osób klęczało, nawet płakało. Czuwanie zakończyło błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem. Wbrew wieloletniej tradycji nie było pokazu sztucznych ogni na zakończenie. Wiele osób było tym zdziwionych, ale czemu się dziwić? Papież Franciszek jest konsekwentny w czynach i zgodny z tym czego naucza – po co puszczać z dymem pieniądze, które można lepiej wykorzystać?

W niedzielę musieliśmy wstać wcześniej o 4:00 (kiedy ja się wreszcie wyśpię?!). Jako przedstawiciele miasta, które będzie kolejnym gospodarzem ŚDM, byliśmy zaproszeni, aby zająć miejsce z przodu w pobliżu ołtarza. Gdy okazało się, że z naszej diecezji jest 150 osób, organizatorzy stwierdzili, że nie ma aż tyle miejsca i zaproponowali, aby wybrać 20-osobową reprezentację. Ale jak to uczynić, kto ma być bardziej godny niż inni? Postanowiliśmy zostać wszyscy u stóp ołtarza.  Msza na zakończenie to kulminacyjne wydarzenie ŚDM.rio 11

Papież po przybyciu na Copacabanę, został powitany tańcem ponad 3 mln młodych ludzi z całego świata. Przygotowali oni bowiem dla papieża flash mob. Pod względem liczby osób, które w nim wzięły udział, był to prawdopodobnie największy zbiorowy taniec w historii. Próba generalna tańca odbyła się w sobotni wieczór, kilka godzin przed modlitewnym czuwaniem. Wtedy w taniec udało się włączyć nawet przebywających w tym czasie na scenie biskupów. Ponad setka hierarchów z całego świata klaskała w rytm muzyki, podskakiwała, machała rękami, a nawet robiła obroty. W homilii podczas Mszy Św. papież zwrócił się do młodzieży tłumacząc trzy ważne zwroty, które mają być podsumowaniem hasła tegorocznych ŚDM: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody”. Ojciec Święty mówił: „Trzy słowa: Idźcie, bez obawy, aby służyć. Postępując zgodnie z tymi trzema słowami, doświadczycie, że ten, kto ewangelizuje, jest ewangelizowany, kto przekazuje radość wiary, otrzymuje więcej radości”. Na zakończenie, przed omówieniem modlitwy „Anioł Pański” – nadszedł najważniejszy dla nas moment, stało się to o czym wiedzieliśmy wyjeżdżając do Brazylii, ale czekaliśmy na oficjalne potwierdzenie i poinformowanie o tym całego świata. Papież powiedział: „Drodzy młodzi, jesteśmy umówieni na spotkanie na najbliższy Światowy Dzień Młodzieży w 2016 r. w Krakowie, w Polsce”. Radości nie było końca. Niewielka grupka Polaków, ta kropla, o której wspomniałem na początku, stała dumna pośród morza innych nacji. Można powiedzieć, że na jeden dzień staliśmy się celebrytami, napotkani na ulicy młodzi chcieli za wszelką cenę zdobyć polską flagę, albo jakikolwiek gadżet związany z naszą ojczyzną, i oczywiście obowiązkowe zdjęcie :D.

rio 2Po skończonych uroczystościach nie mogłem się powstrzymać, aby skorzystać z możliwości kąpieli w oceanie, sporo osób z naszej grupy poszło zwiedzać miejsca, których nie zdążyli odwiedzić wcześniej. Ja wracając wpadłem na pomysł odwiedzenia Muzeum Sztuki Współczesnej w Nietori, czyli mieście położonym po drugiej stronie zatoki Guanabara, do którego wiedzie ciekawy 11-kilometrowy most poprowadzony przez środek zatoki (ci, co oglądali film „Szybcy i wściekli 5" z pewnością wiedzą, o który most chodzi). Jednak jazda mostem byłaby zbyt długa, dlatego skorzystałem z promu. Dzięki temu udało mi się zobaczyć jedno z dzieł architekta Oscara Niemeyera, człowieka, który zaprojektował współczesną stolicę Brazylii – Brasilię. Tak powoli mój pobyt w Rio de Janeiro dobiegł końca. Następnego dnia ruszyliśmy rano w stronę Aparecidy, nawiedzić jedno z najsłynniejszych na świecie sanktuariów maryjnych.rio 12

To były moje trzecie Światowe Dni Młodzieży, wcześniej był Rzym 2000 i Madryt 2011. Za każdym razem wracam z nich szczęśliwszy. To dlatego, że spotykam Chrystusa; młodych ludzi z całego świata, którzy przypominają mi, że nasza wiara jest wciąż żywa wbrew temu, co próbują wmówić nam krzykliwe media; bo odkrywam piękne miejsca, które mówią mi, że Bóg, który je stworzył jest piękny.  I właściwie to byłby koniec tej historii.

Do zobaczenia na 31. Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie.

Ks. Leszek Dyląg